Zupa czosnkowo-pomidorowa

Nie wiem jak u was, ale u mnie jest dość zimno. Dzisiaj nawet spadł pierwszy śnieg (no może drugi). Co prawda nie ma już po nim śladu. Przed Świętami większość z was pewnie jest zabiegana. Ta zupa będzie idealna. Jest prosta, lekka, rozgrzewająca i przeciwgrypowa. Nie jest tak czosnkowa jak się spodziewacie, czosnek podsmażony łagodnieje.
Jest też dość słynna, bo w oryginale nazywa się „Rodowa czosnkowa”, więcej możecie przeczytać na blogu „Strawberries from Poland” (została też wymieniona w New York Times).

Zupa czosnkowo-pomidorowaZupa czosnkowo-pomidorowa

  • 1 kg świeżych pomidorów (lub pomidorów z puszki)
  • 1,5-3 główki czosnku
  • ok. 0.5-1 l bulionu warzywnego
  • ½ łyżeczki soli
  • pieprz
  • szczypta cukru
  • ewentualnie zioła prowansalskie

Jeśli korzystamy z świeżych pomidorów: sparzamy pomidory, obieramy ze skórki, kroimy w kostkę.
Obieramy czosnek, kroimy na cieniutkie plasterki.
W dużym garnku rozgrzewamy olej, wrzucamy czosnek i smażymy na złoty kolor.
Dodajemy pomidory i smażymy aż zmiękną.
Zalewamy bulionem, przykrywamy garnek i gotujemy na małym ogniu ok. 20-30 min.
Na koniec przyprawiamy solą, pieprzem i cukrem. Ewentualnie waszymi ulubionymi przyprawami.
Miksujemy blenderem, by uzyskać gładką zupę krem.
Podajemy z grzankami.

Sałatka z selera, jabłka i sera

Co? Kolejna sałatka.

Dlaczego? W tym tygodniu jestem mistrzynią wykorzystywania tego co mam w lodówce. Seler był mi potrzebny do pasty do kanapek. Ale wiecie ile potrzeba selera do kanapek, jedną, maksymalnie dwie gałązki. A co począć z całą resztą?

Dzięki temu weekendowi zostanę chyba specjalistką od selera. Nigdy za nim specjalnie nie przepadałam, a jak to bywa gdy potrzebuje się 1-2 gałązek, to z całą resztą trzeba coś zrobić.

Jak smakuje? Seler zadziwia mnie i Mężczyznę. Sam z siebie nigdy nas nie zachęcał, a wręcz przeciwnie. Jednak dodanie do niego z grubsza czegokolwiek sprawia, że jest całkiem smaczny! Uwielbiamy ser, właściwie moglibyśmy obejść się bez zieleniny 😉 Ale tak serio to bardzo fajna sałatka. Ostatnio bardzo lubię sałatki, które są chrupiące i łączą struktury. W tej znajdziecie chrupki seler i jabłko, miękki ser. Wszystko pięknie się uzupełnia. A do tego ten dressing z musztardą francuską. Uwielbiam te małe kuleczki.

Skąd przepis? Przepis pochodzi z bloga Sunday Suppers.

Składniki:

  • 5-6 łodyg selera najlepiej z liśćmi
  • 1 garść grubo posiekanych orzechów włoskich
  • 1 soczyste jabłko
  • 120 g żółtego sera
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1,5 łyżeczki musztardy Dijon
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 łyżeczka miodu
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • sól morska, pieprz
W misce na sałatkę mieszamy sok z cytryny, musztardę, przeciśnięty przez praskę czosnek, miód, oliwa z oliwek do momentu gdy składniki się połączą. Przyprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Na patelnię wrzucamy orzechy i podprażamy je. Gdy są gotowe (tj. czujemy ich zapach, ale nie są jeszcze czarne ;)) przekładamy je na talerzyk.
Jabłko obieramy i kroimy na cienkie plasterki. Wrzucamy do miski z dresingiem i mieszamy.
Seler myjemy. Odcinamy twarde części. Resztę (łącznie z liśćmi) siekamy na nieduże kawałki. Wrzucamy do miski.
Ser żółty kroimy w kostkę i również wrzucamy do miski. Wszystko mieszamy.
Posypujemy orzechami.

Zielone pierogi z serem i suszonymi pomidorami

Już dawno temu chciałam zrobić domowe pierogi. Ale nie oszukujmy się są zdecydowanie szybsze przepisy obiadowe. Przed Wigilią wałkowałam ciasto i lepiłam pierogi. Odrobinę wprawy w lepieniu pierogów mam. A kiedy zobaczyłam u Usagi przepis na te cudeńka przepadłam.

Bo zrobić pierogi ruskie, to owszem jest wyzwanie, szczególnie gdy się robi je po raz pierwszy, ale zrobić zielone pierogi z farszem pachnącym Grecją to już zupełnie inny poziom.

Te pierogi mają uroczy kolor wiosny. Suszone pomidory pachną słońcem. Ok może chwalę te pierogi, bo są moimi pierwszymi pierogami, ale zawsze możecie zweryfikować to sami.

Do zagniatania i wałkowania ciasta najlepiej wykorzystać mężczyznę. Mój sprawdził się świetnie i jestem mu bardzo wdzięczna za pomoc.

Przepis już z moimi modyfikacjami na podstawie Pierogarni Usagi. (dodałam więcej szpinaku do ciasta, a farszu musiałam dorabiać, więc od razu podaję większą porcję)

Ciasto (wychodzi ok. 70-80 pierogów)

  • 400 g mąki pszennej
  • 180 g mrożonego szpinaku (po rozmrożeniu i odsączeniu go z wody było go ok. 75 g)
  • 2 jajka
  • 3 łyżki oleju
  • szczypta soli
  • woda

Farsz

  • 140 g białego sera półtłustego
  • 200 g sera typu feta
  • 100 g suszonych pomidorów (użyłam pomidorów z oliwy)
  • dużą garść oliwek
  • 1 żółtko
  • pieprz
  • włoska przyprawa (mieszanka składająca się z: bazylii, suszonej cebuli, pietruszki, papryki, oregano, czosnku, rozmarynu, szczypiorku, suszonych pomidorów)

Omasta

  • 80 g masła
  • 2 ząbki czosnku

Mąkę przesiewamy do miski, wbijamy jajka, dodajemy dobrze odciśnięty, rozmrożony szpinak, wlewamy olej i wsypujemy szczyptę soli. Wszystko dokładnie łączymy.

Zagniatamy, dodając tyle wody, aby uzyskać gęste, sprężyste ciasto pierogowe. Powinno przypominać plastelinę. Owijamy w folię spożywczą i odstawiamy na 1 godzinę do lodówki.

Biały ser mieszamy z fetą, pokrojonymi suszonymi pomidorami i żółtkiem, doprawiamy pieprzem i ziołami. Możemy posolić, ale jeśli dajemy sporo fety to najczęściej jest to zbędne.

Ciasto cienko rozwałkowujemy. Za pomocą szklanki lub filiżanki wycinamy kółka. Na każde nakładamy farsz i dokładnie zlepiamy.

Jeśli pierogi wam się nie chcą lepić wystarczy lekko krawędź posmarować wodą. Ja używałam do tego po prostu palców umaczanych w wodzie. Pierogi najpierw sklejamy, a potem formujemy falbankę. Ja robię ją używając kciuka i palca wskazującego i tak jakby szczypię ciasto.

Pierogi gotujemy 2-3 minuty od wypłynięcia, w osolonym wrzątku.

Podajemy polewając rozpuszczonym masełkiem z dodatkiem przeciśniętego przez praskę lub posiekanego czosnku.
Pierogarnia

Sos czosnkowy

Pewnie każdy robił ten sos, pewnie każdy w innej wersji. Generalnie żadna filozofia. Generalnie ciężko go popsuć. Czasem występuje w towarzystwie grilla, można go dorzucić do kanapek, też się nie obrazi. Tym razem sos towarzyszył zamówionej pizzy, po 16kilometrowym spacerze po Jurze, po całym tygodniu skakania na kursie tańca po 2 godziny przez 5 dni w tygodniu, po dojazdach do pracy na rowerze człowiek ma czasem odpocząć, nawet od gotowania.

Przedstawiam wam moją wersję sosu czosnkowego, zyskał wiele przez dodatek musztardy poleconej przez koleżankę.

Składniki:

  • 3 kopiaste łyżki śmietany lub jogurtu greckiego lub zwykłego (co kto lubi, im gęstsze tym lepsza konsystencja)
  • 1 kopiasta łyżeczka musztardy
  • 1 kopiasta łyżeczka majonezu
  • 3 ząbki czosnku
  • sól
  • pieprz

Czosnek przeciskamy przez wyciskacz do czosnku. Dodajemy pozostałe składniki, mieszamy, doprawiamy i gotowe.

Dressing z miodu, musztardy francuskiej i czosnku

Obijam się ostatnio kulinarnie. Najpierw przez tydzień mi Mężczyzna gotował przebywając na L4, a potem zaczęłam jeździć na rowerze do pracy. Powiem wam, że jeżdżenie na rowerze męczy. Szczególnie gdy się tego nie robiło długo. Szczególnie, gdy krawężniki wydają się być przerażające, podobnie jak piesi, rowerzyści i samochody. Już sześć razy jechałam do pracy rowerem. Złapałam jedną gumę. Nabyłam kask i koszyczek. Koszyczek jest najważniejszy i najfajniejszy w rowerze, cudowny wynalazek. Daję radę krawężnikom i dziurom w jezdni, choć tak na prawdę 90% drogi pokonuję ścieżką rowerową. Po przyjeździe do pracy rzucam się na przygotowane kanapki, a wieczorem zasypiam o 22, ale powoli jest lepiej. Dlatego wracam do czekających przepisów, nieprzeczytanych blogów i planowania menu na przyszły tydzień.

A przed nami kolejny dressing.  Kolejny pyszny dressing. Pisałam już Wam, że miłośniczką samej sałaty jakoś nigdy nie byłam. Sałata z śmietaną idealnie komponuje się z ziemniakami „udeptanymi z masłem”, no ale przecież nie można tak zawsze. Czasami jest cudownie ciepło i sałatka powinna być lekka, a dressing lekko słodki, a kulki z musztardy francuskiej wyglądające jak posypka. Tak więc znalazłam kolejny dressing, który podbił moje serce. Z książki Jamiego Olivera „Oliver w kuchni”.


Składniki:

  • 1/2 łyżeczki posiekanego lub roztartego czosnku
  • łyżka miodu
  • łyżka musztardy francuskiej (lub gruboziarnistej)
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 5 łyżek oliwy z oliwek

Wszystko wrzucamy do słoika. Mieszamy intensywnie i polewamy sałatę.

Kurczak Nigelli z cytrynami, czosnkiem i tymiankiem

W ramach chorowania obejrzałam sobie kilka odcinków programów Nigelli i przypomniałam sobie jak bardzo ją lubię. Fakt, składniki nie zawsze są łatwe do dostania, desery są okropnie kaloryczne, ale podejście do gotowania, żeby było jak najprostsze i wymagało jak najmniej poświęcenia bardzo mi się podoba. Do tego jej przepisy są bardzo smaczne…

Dzisiaj zrobiłam kurczaka pieczonego z tymiankiem, cytryną i czosnkiem. Właściwie wszystko wrzuca się tylko na blachę, dodaje przyprawy, wkłada do piekarnika i cierpliwie czeka. Nie trzeba przyprawiać kurczaka dzień wcześniej, nie trzeba obracać go w trakcie. Po prostu pieczemy. Cudowny przepis i bardzo smaczny. Pieczony czosnek nie smakuje jak czosnek, pieczona cytryna nadal jest kwaśna, ale warta spróbowania.

Składniki

  • 1 kurczak pokrojony na kawałki (ale prawda jest taka, że dowolne części kurczaka się sprawdzą, ja użyłam udek z kurczaka)
  • 1 główka czosnku podzielona na nieobrane ząbki
  • 2 cytryny pokrojone w ósemki
  • garść świeżego tymianku (ja użyłam pół na pół świeżego i suszonego)
  • 3 łyżki oliwy z oliwek
  • 150 ml białego wina (ja z powodu braku użyłam czerwone)
  • pieprz

Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 160 stopni. Na blasze umieszczamy kawałki kurczaka, ząbki czosnku, kawałki cytryny, tymianek i oliwę i mieszamy dokładnie, aby tymianek i oliwa się dobrze się rozprowadziły po kurczaku.

To wszystko polewamy winem. Dodajemy mielony pieprz i ewentualnie sól. Przykrywamy folią i wstawiamy do piekarnika

Pieczemy 2 godziny, po tym czasie zdejmujemy folię i pieczemy jeszcze 30-45 min, aby skórka się przyrumieniła, a cytryny skarmelizowały.

Po wyjęciu możemy posypać świeżym tymiankiem. I gotowe.

Dressing cytrynowo-miodowy

Wciąż się przekonuję do sałaty z samym dressingiem. Jakoś tak zawsze czegoś mi brak. Tym razem jednak zjadłam podwójną porcję sałaty z kiełkami i tym oto dressingiem. Pewnie to wielkie odkrycie w kwestiach dressingu nie jest, szczególnie dla tych co częściej jadają sałatę. Nam smakował bardzo. Przepis z książki Agnieszki Maciąg „Smak życia”.

Składniki

  • 1  łyżka majonezu
  • 1 łyżka musztardy
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • sok wyciśnięty z 1 cytryny
  • 1 łyżeczka miodu
  • 2 wyciśnięte przez praskę ząbki czosnku

Wszystko dokładnie mieszamy na gładki sos.

Zapiekanka ziemniaczana z fasolą, pomidorami i wędliną

Zapiekanka jest kompilacją kilku przepisów i jednego marzenia. Marzenia o grubej warstwie roztopionego sera, takiego ciągnącego się… i jeszcze fasola, pomidory i jakieś mięsko, żeby było ze smakiem. A jako zapychacz ziemniaki. Do tego garść świeżych przypraw i mmmm…. dobre. Szkoda tylko, że w pracy wszystko podgrzewane w mikrofalówce traci część swoich walorów. A tak poza tym to klasyczna zapiekanka „na winie”, wrzucamy to co nam zalega w lodówce – resztki wędliny, kiełbasy, sera. Zdecydowanie lubię połączenie fasoli, pomidorów i sera 🙂

Składniki

  • 5 ziemniaków
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 8 plasterków wędliny
  • 2 kabanosy
  • 1 puszka pomidorów pelati
  • 1 puszka fasoli
  • ser żółty do posypania (ok. szklankę startego)
  • 1 kulka mozzarelli
  • garść oliwek (niekoniecznie, w moim wypadku czarne)
  • bazylia, tymianek, oregano, pieprz, sól, papryka słodka
  • olej

Ziemniaków gotujemy w mundurkach w osolonej wodzie (nie do pełnej miękkości, tylko podgotowujemy tak ok 15-20 min.) Studzimy, kroimy w grube plasterki.

Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 stopni.

Cebulę kroimy w kostkę. Rozgniatamy czosnek. Podsmażamy na oleju cebulę i czosnek. Gdy się zeszklą dodajemy pokrojoną wędlinę, smażymy. Gdy się przyrumienią dodajemy pomidory z puszki, mieszamy aż się zagotują. Przyprawiamy do smaku. Dodajemy fasolę i oliwki i zdejmujemy z ognia.

Do naczynia żaroodpornego wysmarowanego tłuszczem nakładamy ziemniaki, na to nakładamy naszą masę fasolowo-pomidorową. Wierzch posypujemy serem żółtym. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy 30 min. Po tym czasie dokładamy plasterki mozzarelli i zapiekamy jeszcze 10 min.

Wyjmujemy i gotowe 🙂

Lasagne

Zawsze mnie ciągnęło do kuchni włoskiej. Pierwszy raz spróbowałam zrobić lasagne czy jak kto woli lazanię chyba z pięć lat temu. Do Gazety Wyborczej były dodawane dodatki z przepisami z całego świata, co tydzień inny kraj. Przy pierwszej lasagne pomagała mi dzielnie mama, dlatego z sosem beszamelowym nie było problemu i jakoś łatwiej było ogarnąć wszystkie czynności. Od tego czasu lasagne robiłam wielokrotnie, wbrew pierwszemu wrażeniu nie jest to danie trudne, ani czasochłonne. Nigdy nie udało mi się go popsuć, co najwyżej wygląda mniej wyjściowo, ale nadal jest pyszne. Uwielbiam lasagne, płaty makaronu przełożone beszamelem i sosem pomidorowym, a na wierzchu ser. To jedno z moich ulubionych dań na tyle, że nie udało mi się dotąd sięgnąć po inny przepis, obiecywałam sobie kiedyś zrobić wersję lasagne ze szpinakiem, lub z trzema serami, za każdym razem jednak wychodzi mi klasycznie najlepiej z kieliszkiem czerwonego wina 🙂

Składniki na 4 kawałki
(lasagne przygotowuję w 2 litrowym naczyniu żaroodpornym ok. 20×20 m, wychodzi porcja idealna na 2 osoby)

  • makaron lasagne ok. 9 płatów
  • 250 g mięsa mielonego wieprzowo-wołowego
  • 1 puszka pomidorów
  • cebula
  • 2-3 ząbki czosnku
  • sól, pieprz, bazylia, tymianek, oregano
  • ewentualnie 1/2 szklanki czerwonego wytrawnego wina
  • 1/2 litra mleka
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 2 łyżki masła
  • gałka muszkatołowa
  • sól, pieprz
  • ok. 10 dkg startego żółtego sera

Sos mięsno-pomidorowy: Rozgrzewamy patelnie. Kroimy cebulę w kostkę. Podsmażamy cebulę razem z jednym ząbkiem posiekanego czosnku. Wrzucamy mięso na patelnię. Smażymy aż się usmaży. (Ja mam szczęście mieć w okolicy sklep mięsny gdzie można dostać mielone na miejscu mięso, bez żadnych dodatków, dzięki temu na patelni mięso zmienia kolor z różowego na brązowy, a nie jak niektóre pakowane pozostaje różowe dzięki dodatkowi saletry). Jeśli dodajemy wino, to jest dobry moment, by je dodać. Dodajemy pomidory. Gotujemy. Dodajemy drugi posiekany ząbek czosnku, przyprawiamy do smaku solą, pieprzem, bazylią, oregano, tymiankiem.  Jeśli sos jest zbyt rzadki, gotujemy go dłużej.

Sos beszamelowy: W garnuszku rozpuszczamy masło. Wsypujemy mąkę i mieszamy, aby powstała jednolita masa. Następnie powolutku wlewamy mleko cały czas mieszają. Mieszamy aż do zagotowania. Przyprawiamy solą, pieprzem i kilkoma szczyptami gałki muszkatołowej. Sos beszamelowy powinien mieć konsystencję taką aby dobrze się go rozsmarowywało.

Naczynie żaroodporne smarujemy olejem lub masłem. Na dnie rozsmarowujemy warstwę sosu beszamelowego. Układamy pierwszą warstwę makaronu (nie gotujemy go wcześniej, ugotuje się w piekarniku w sosach). Smarujemy sosem beszamelowym. Następnie układamy warstwę sosu mięsno-pomidorowego. Układamy kolejną warstwę makaronu na to znowu beszamel i sos mięsno-pomidorowy. Układamy tak długo jak długo mamy sosy. Na samej górze powinien być makaron pokryty beszamelem.

Beszamel posypujemy startym serem. Przykrywamy naczynie żaroodporne i wstawiamy lasagne do rozgrzanego piekarnika do temperatury 180 stopni. Zapiekamy 40 min. I gotowe 🙂

Zupa krem brokułowa

Generalnie nie mam nic przeciwko warzywom. Mam swoje ulubione, które zjadam ot tak po prostu – fasolka szparagowa czy kalafior z bułką tartą, zielony groszek prosto z krzaka, marchewka z groszkiem. Jednak gdy przychodzi co do czego to na talerzu ląduje makaron/ryż z jakimś mięsem z małą ilością warzyw. Bo z warzywami to ja muszę się zastanowić, bo tu mi się nie chce kolejnych kilogramów ze sklepu przynosić.  Przyszedł czas na poprawienie mojej codziennej diety, jedząc zupę jarzynową przypomniałam sobie,  że ją uwielbiam, mimo, że była w wersji mini – mrożonka, przyprawy, kostka rosołowa. Na mojej liście do zrobienia wylądowało więc parę zup. Brokułowa zupa krem chodziła za mną już od paru miesięcy. Wybrałam przepis z blogu „Joy the Baker”, bo był prosty i nie zawierał składników, których nie miałam, ewentualnie takie, które mogłam pominąć lub zastąpić jak to zrobiłam z rukolą.

Składniki (na niewielki garnek zupy)

  • 500 g mrożonych brokułów (bądź świeżych)
  • ok. 5-6 szklanek rosołu prawdziwego, lub wody z rozpuszczoną kostką rosołową
  • 1/2 posiekanej cebuli
  • kawałek szpinaku mrożonego (ja dałam 2 porcje szpinaku w liściach, czyli ok. 100-150 g)
  • 1 ząbek czosnku
  • oliwa
  • sól
  • pieprz

Rozgrzej oliwę w garnku, w którym będziesz przygotowywać zupę. Wrzuć cebulę i smaż aż będzie miękka, następnie dodaj pokrojony czosnek i smaż chwilę.

Dodaj brokuły i gotuj ok. 5 min. Dodaj rosół. Przypraw. Dodaj szpinak. Gotuj ok. 8 minut. Brokuły powinny być miękkie, ale wciąż jędrne.

Wrzuć brokuły, szpinak i część rosołu do blendera. Zmiksuj. Przelej do garnka. Spróbuj czy nie trzeba doprawić. Jeśli zupa jest za gęsta dodaj trochę pozostałego rosołu.

Nalej zupę do misek. Można podawać posypaną orzechami, migdałami, pestkami z dyni czy słonecznikiem, lub klasycznie z kleksem śmietany.