Już dawno temu chciałam zrobić domowe pierogi. Ale nie oszukujmy się są zdecydowanie szybsze przepisy obiadowe. Przed Wigilią wałkowałam ciasto i lepiłam pierogi. Odrobinę wprawy w lepieniu pierogów mam. A kiedy zobaczyłam u Usagi przepis na te cudeńka przepadłam.
Bo zrobić pierogi ruskie, to owszem jest wyzwanie, szczególnie gdy się robi je po raz pierwszy, ale zrobić zielone pierogi z farszem pachnącym Grecją to już zupełnie inny poziom.
Te pierogi mają uroczy kolor wiosny. Suszone pomidory pachną słońcem. Ok może chwalę te pierogi, bo są moimi pierwszymi pierogami, ale zawsze możecie zweryfikować to sami.
Do zagniatania i wałkowania ciasta najlepiej wykorzystać mężczyznę. Mój sprawdził się świetnie i jestem mu bardzo wdzięczna za pomoc.
Przepis już z moimi modyfikacjami na podstawie Pierogarni Usagi. (dodałam więcej szpinaku do ciasta, a farszu musiałam dorabiać, więc od razu podaję większą porcję)
Ciasto (wychodzi ok. 70-80 pierogów)
- 400 g mąki pszennej
- 180 g mrożonego szpinaku (po rozmrożeniu i odsączeniu go z wody było go ok. 75 g)
- 2 jajka
- 3 łyżki oleju
- szczypta soli
- woda
Farsz
- 140 g białego sera półtłustego
- 200 g sera typu feta
- 100 g suszonych pomidorów (użyłam pomidorów z oliwy)
- dużą garść oliwek
- 1 żółtko
- pieprz
- włoska przyprawa (mieszanka składająca się z: bazylii, suszonej cebuli, pietruszki, papryki, oregano, czosnku, rozmarynu, szczypiorku, suszonych pomidorów)
Omasta
- 80 g masła
- 2 ząbki czosnku
Mąkę przesiewamy do miski, wbijamy jajka, dodajemy dobrze odciśnięty, rozmrożony szpinak, wlewamy olej i wsypujemy szczyptę soli. Wszystko dokładnie łączymy.
Zagniatamy, dodając tyle wody, aby uzyskać gęste, sprężyste ciasto pierogowe. Powinno przypominać plastelinę. Owijamy w folię spożywczą i odstawiamy na 1 godzinę do lodówki.
Biały ser mieszamy z fetą, pokrojonymi suszonymi pomidorami i żółtkiem, doprawiamy pieprzem i ziołami. Możemy posolić, ale jeśli dajemy sporo fety to najczęściej jest to zbędne.
Ciasto cienko rozwałkowujemy. Za pomocą szklanki lub filiżanki wycinamy kółka. Na każde nakładamy farsz i dokładnie zlepiamy.
Jeśli pierogi wam się nie chcą lepić wystarczy lekko krawędź posmarować wodą. Ja używałam do tego po prostu palców umaczanych w wodzie. Pierogi najpierw sklejamy, a potem formujemy falbankę. Ja robię ją używając kciuka i palca wskazującego i tak jakby szczypię ciasto.
Pierogi gotujemy 2-3 minuty od wypłynięcia, w osolonym wrzątku.
Podajemy polewając rozpuszczonym masełkiem z dodatkiem przeciśniętego przez praskę lub posiekanego czosnku.