Pączki z dedykacją dla Bei

Tak, tak, zasiedziałam się. Mimo wszelkich starań pisanie dwóch blogów na raz mi nie wychodzi. Ba nawet pisanie jednego stanowi trudność. W czytniku RSS czeka na mnie z 700 nieprzeczytanych postów kulinarnych. I jak piszę to piszę po mojemu angielsku, przez zwykłą próżność, przez te piękne historie z różnych zakątków świata, głównie z USA, skąd ludzie piszą jak im się gołąbki kojarzą, albo jak lubią pączki.

Pączki

Ale Bea się dopomina, więc proszę. Tydzień temu zrobiłam pączki. Pierwszy raz samodzielnie. Pokonałam złe wspomnienia domowych pączków, które są suche. Te są przepyszne, mięciutkie, wyrośnięte, tylko dobrze mieć sporo osób do wykarmienia, bo inaczej przez kilka dni będziecie na diecie 😉

Pączki
z przepisu Liski
wychodzi ok. 14 pączków 

  • 20 g świeżych drożdży (można zastąpić 1 łyżeczką suszonych instant)
  • 30 g cukru (najlepiej drobnego lub pudru)
  • 230 ml letniego mleka
  • 430-500 g mąki (jej ilość zależy od wielkości jajek, należy dodawać ją stopniowo i nie za dużo)
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka naturalnego ekstraktu wanilii
  • 1 jajko
  • 4 żółtka
  • 50 g masła
  • 3 kostki Planty do smażenia (oleju lub smalcu, Planta jest bezzapachowa, co jest sporym plusem)
Na lukier:
  • 1 szklanka cukru pudru
  • 3-4 łyżki gorącej wody
Drożdże rozkruszyć do miseczki, zasypać łyżeczką cukru, wlać 3 łyżki mleka. Wymieszać i odstawić na 15 minut.
W misce wymieszać 400 g mąki, sól, dodać ekstrakt waniliowy i resztę cukru. Dodać jajko, żółtka i masło, powoli zagniatać ciasto, wlewając jednocześnie zaczyn i resztę mleka.
Można ciasto zagnieść ręcznie albo mikserem: powinno być lśniące, odchodzić od rąk, ale może się lekko kleić. Podczas zagniatania masło spowoduje, że ciasto będzie mniej klejące, a bardziej lśniące. Dlatego dodatkową mąkę można dodać dopiero po dokładnym wyrobieniu ciasta z masłem.
I odwrotnie: jeśli okaże się, że ciasto, które zrobiliśmy, jest zbyt twarde, można do niego dodać jeszcze jedno żółtko lub więcej mleka.
Przełożyć do miski, przykryć folią i odstawić do wyrastania na ok. godzinę.
Po tym czasie ciasto lekko rozwałkowujemy na grubość ok. 1 cm i wykrawamy pączki szklanką, układając je na blaszce (zachowując ok 3-4 cm odstępów między nimi) czy papierze do pieczenia. Zostawiamy na ok. 30 min do wyrośnięcia. Powinniśmy zauważyć, że urosły.
Rozgrzewamy powoli tłuszcz do temperatury 175 C w garnku lub głębokiej patelni (ja smażyłam w woku).
Gdy tłuszcz jest odpowiednio gorący wrzucamy pączki. Starajmy się nie wrzucać więcej niż kilka naraz, gdyż temperatura tłuszczu spadnie. Gdy temperatura jest za niska, pączki chłoną tłuszcz, gdy za wysoka pączki przypalą się na zewnątrz a w środku będą nadal surowe.
Pączki smażymy ok 1-2 minuty z oby stron. Powinny być złoto brązowe, jak to pączki.
Po usmażeniu układamy na papierowym ręczniku, by odsączyć z nadmiaru tłuszczu.
Jeszcze ciepłe pączki nadziewamy dżemem, budyniem, czekoladą, cokolwiek lubimy.
Do nadziewania najlepsza jest szpryca z końcówką do nadziewania, jednak zwykła szpryca do ozdabiania tortów też się sprawdza, tylko należy uważać. Pączka nadziewamy z boku lub z dołu.
Przygotowujemy lukier:
Przesiewamy cukier puder. Dodajemy 3 łyżki gorącej wody. Jeśli lukier jest za gęsty dodajemy więcej wody, jeśli za rzadki trochę więcej cukru pudru.
Polewamy pączki.
Smacznego.

Wytrawne muffinki z szałwią w koszulkach z szynki parmeńskiej

Wszystkiego najlepszego z okazji Nowego Roku. Nam Święta i Sylwester minęły spokojnie, a teraz najwyższa pora powrócić do normalnego trybu życia.
Ostatnią potrawą przygotowaną w tym roku były te wytrawne muffinki. Przepis pochodzi z magazynu Donny Hay i został przedstawiony przez Simonę na jej blogu. Przepis jak przystało na muffinki jest bardzo prosty, składniki wystarczy wymieszać i gotowe. Muffinki są wilgotne, szynka jest chrupiąca i wyglądają elegancko, więc świetnie nadadzą się na małe przyjęcie.

Wytrawne muffinki z szałwią w koszulkach z szynki parmeńskiej
Porcja na 12 sporych muffinek (małych może wyjść ok 20)

  • 170 g polenty instant (jeśli nie możecie jej dostać możecie dać semolinę, lub kaszę manną)
  • 75 g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki sody oczyszczone
  • 2 łyżki posiekanej, świeżej szałwii (wymieszałam świeżą i suszoną)
  • sól i pieprz do smaku
  • 360 g kwaśnej śmietany
  • 2 jajka
  • 12 listków szałwii  (do ozdobienia)
  • 12 plasterków szynki parmeńskiej
Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180ºC/160ºC z termoobiegiem.
Do miski dodajemy polentę, mąkę, proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną, szałwię, sól, pieprz, śmietanę, jajka i mieszamy do połączenia składników.
Do lekko natłuszczonych gniazd na muffinki (ja używam formy silikonowej i nigdy ich nie natłuszczam) wkładamy najpierw listek szałwii, potem wykładamy gniazdko plasterkiem szynki, a na koniec wlewamy ciasto, wypełniając foremkę do około 1/2.
Pieczemy ok. 15-20 min.
Podajemy położone do góry nogami 🙂

Migawki wigilijne

W tym roku spędziliśmy Święta na Zielonej Wyspie. Żadne z nas nie jest miłośnikiem ścisku przedświątecznego, szczególnie, że wszyscy straszyli śniegiem, no cóż ze śniegu nici w tym roku najwyraźniej.
Z racji, że Wigilię spędzaliśmy tylko we dwójkę bardzo starałam się, żeby nie ugotować za dużo jedzenia i zgadnijcie, co? Wyszło jak zwykle, mimo, że częścią jedzenia obdarowaliśmy znajomych do których wybraliśmy się w pierwszy dzień świąt.
I była zupa grzybowa z przepisu Liski, bo ja za barszczem wciąż nie przepadam choć się uczę.zupa grzybowa-  wigilia

I klasyczne pierogi smażone z farszem z suszonych grzybów i cebulki, robione na oko.

pierogi wigilijne

Wiglia

I śledzie w dwóch odmianach wg przepisów Patrycji na wigilijne śledzie i śledzie w sosie musztardowym. I oczywiście moja ukochana sałatka jarzynowa była. I tort w końcu zrobiłam, który bardzo wszystkim smakował, aczkolwiek zdjęć przyzwoitych nie miałam okazji zrobić.

To były dobre święta. A Wasze?

Zupa czosnkowo-pomidorowa

Nie wiem jak u was, ale u mnie jest dość zimno. Dzisiaj nawet spadł pierwszy śnieg (no może drugi). Co prawda nie ma już po nim śladu. Przed Świętami większość z was pewnie jest zabiegana. Ta zupa będzie idealna. Jest prosta, lekka, rozgrzewająca i przeciwgrypowa. Nie jest tak czosnkowa jak się spodziewacie, czosnek podsmażony łagodnieje.
Jest też dość słynna, bo w oryginale nazywa się „Rodowa czosnkowa”, więcej możecie przeczytać na blogu „Strawberries from Poland” (została też wymieniona w New York Times).

Zupa czosnkowo-pomidorowaZupa czosnkowo-pomidorowa

  • 1 kg świeżych pomidorów (lub pomidorów z puszki)
  • 1,5-3 główki czosnku
  • ok. 0.5-1 l bulionu warzywnego
  • ½ łyżeczki soli
  • pieprz
  • szczypta cukru
  • ewentualnie zioła prowansalskie

Jeśli korzystamy z świeżych pomidorów: sparzamy pomidory, obieramy ze skórki, kroimy w kostkę.
Obieramy czosnek, kroimy na cieniutkie plasterki.
W dużym garnku rozgrzewamy olej, wrzucamy czosnek i smażymy na złoty kolor.
Dodajemy pomidory i smażymy aż zmiękną.
Zalewamy bulionem, przykrywamy garnek i gotujemy na małym ogniu ok. 20-30 min.
Na koniec przyprawiamy solą, pieprzem i cukrem. Ewentualnie waszymi ulubionymi przyprawami.
Miksujemy blenderem, by uzyskać gładką zupę krem.
Podajemy z grzankami.

Rzymskie wakacje

Rzym jest zabiegany, nawet w listopadzie jest pełno turystów. Samochody sprawiają wrażenie, że chcą Cię przejechać. Chwilę zajmuje nim się człowiek zorientuje, że one się zatrzymają, tylko bardzo blisko Ciebie. Poza tym zaparkowane samochody są wszędzie. Na szczęście zabiegany Rzym to tylko jedno jego oblicze, jest też inne, pełne małych, spokojnych uliczek nawet tuż obok atrakcji turystycznych. Piękne widoki na miasto i historia na którą natykamy się na każdym kroku.

Niesamowite jest to, że ruiny wyrastają co chwilę w każdej części miasta. I to nie byle jakie ruiny. Budynki, które przetrwały ponad 2 tysiące lat. Nie sposób nie zadać sobie pytań, dokąd zmierzamy, co po nas zostanie i czy nasza bieganina ma w ogóle sens?

Ale może wróćmy do jedzenia. Oczywiście nie udało mi się zjeść tyle ile bym chciała. Często na wyjazdach jestem tak zmęczona, że jem głównie oczami. Nikogo nie trzeba przekonywać, że kuchnia włoska jest przepyszna i super prosta. Narodowym talentem Włochów jest przygotowywanie super prostych potraw, używając tak mało produktów jak to możliwe.

Podstawową instytucją społeczną jest bar. To tam się spotyka ludzi, wymienia informacje, wypija kawę i zjada panino. Uwielbiam słuchać gwaru włoskiego baru.

Mimo, że był listopad bardzo staraliśmy się wypróbować dość długą listę lodziarni. Najpierw wybraliśmy się do najstarszej fabryki lodów w Rzymie – Palazzo del Freddo. Jest ona trochę na uboczu i jest zdominowana głównie przez Włochów. Dla których listopad do środek zimy, więc zajadali lody w swoich grubych puchówkach,szalikach i czapkach. Wnętrze lodziarni klimatem przypominało nam cocktail bary, jak choćby bar Arlekin przy rynku w Krakowie. Listę smaków możecie zobaczyć na zdjęciu, to ta kolorowa tablica. Smaki były dość standardowe, porcje ogromne. Lody były niezłe, ale nie zostały naszymi ulubionymi. Najbardziej przypadła nam do czerwona pomarańcza.
Palazzo del Freddo
Via Principe Eugenio, 65
Rzym, Włochy

Najlepszą naszym zdaniem lodziarnię znaleźliśmy przypadkiem wędrując uliczkami Rzymu. Lodziarnia wyglądała uroczo, ukryta w jednej z bocznej uliczek w kamienicy porośniętej bluszczem. I jak zazwyczaj jestem miłośniczką lodów waniliowych, tak tam zostałam nawrócona na czekoladowe, ale to nie były zwykłe czekoladowe lody… Smakowały jak najlepsza gorzka czekolada, nie były słodkie, nie były mleczne były super czekoladowe i do wyboru było kilka różnych wariacji smakowych jak czekolada z pomarańczą, trufla czy czekolada z winem. Były przepyszne. Lodziarnia jest otwarta bardzo długo. A kot to zupełnie inna historia. W centrum Rzymu wśród ruin jest schronisko dla kotów. Gdy tam byliśmy świeciło słońce i koty wygrzewały się wśród murów świątynnych, były przepiękne. Kilka z nich jednak wyłudzało jedzenie. Ten szary był najgorszy, nie spuszczał oka z jedzenia.
Gelateria del Teatro
Via de San Simone 70,
Rzym, Włochy
Na pizzę wybraliśmy się zgodnie z poleceniem kuzynki Mężczyzny, która parę miesięcy wcześniej była w Rzymie. Pizzeria była polecana w jednym z francuskich przewodników. Musieliśmy chwilę odstać w kolejce oczekującej na stolik. Zostaliśmy usadzeni z sympatyczną włoską rodziną. Pizza była pyszna, bardzo cieniutka.
Via del governo vecchio 114
Rzym, Włochy
Najlepszą rzeczą jaką jadłam w Rzymie (poza lodami czekoladowymi) były arancini. Są to ryżowe kulki w panierce wypełnione nadzieniem z ragu (sos mięsny), pomidorami, mozzarellą i/lub groszkiem. Do tej jadłodajni trafiliśmy przez przypadek, sprawdzaliśmy lodziarnię, która jest znana z mniej popularnych smaków, a tuż obok znajdowało się to miejsce z jedzeniem na wynos. Była akurat pora lunchu i bardzo dużo ludzi się tam kłębiło. Nauczeni doświadczeniem, że oznacza to najczęściej dobre jedzenie ruszyliśmy tam też. Pamiętajcie dobre aranicini są przepyszne, nie są za suche, są po prostu pyszne. Wcześniej słyszałam koleżankę Włoszkę rozpływającą się w zachwytach nad nimi, ale pierwszy raz spróbowałam ich w złym miejscu, były takie sobie. Ot ryż w kulkach. Więc jeśli nie myślicie „wow” albo „pyszne” spróbujcie ich jeszcze gdzieś indziej.
Via Marcantonio Colonna 38
Rzym, Włochy
Wybraliśmy się na targ włoski, polecony przez Davida Lebovitza jako trochę mniej turystyczny. Faktycznie byliśmy jedynymi osobami, które zamiast robić zakupy robiły zdjęcia.
Via Andrea Doria 3
Rzym, Włochy
I jeszcze trochę podglądania przez szybę

Babka cytrynowa

Ten przepis na babkę pochodzi z bloga Simone Jungle Frog. Simone zapoczątkowała zabawę – Donna Hay Challange, polegającą na tym, by postarać się odtworzyć jedno ze zdjęć z magazynu Donny. Wszystko po to, by lepiej zapoznać się z fotografią. Czasem po to by też wyjść poza swoje przyjęte ramy. Ja uwielbiam zabawy tego typu. I choć tym razem moje zdjęcie zdaje się być inne od oryginału, to głównie kwestia kolorów i kształtu babki.
W każdym razie jeśli tylko macie ochotę spróbujcie odtworzyć jakieś zdjęcie. Nawet na takich prostych zdjęciach z małą ilością akcesorii można się przekonać jak duże znaczenie mają drobiazgi, ułożenie widelca, kąt pod którym robimy zdjęcie, kierunek padania światła i jego jakość.

 A jeśli chodzi o ciasto to jest świetne. Robi się je ekspresowo. Jest mocno cytrynowe, ale o dziwo smakuje zarówno miłośnikom cytrynowych smaków jak i tym, którzy za nimi nie przepadają.

Babka cytrynowa

Na formę 2 litrową (czyli dość dużą)

Ciasto

  • 220 g stopionego masła
  • 330 g drobnego cukru
  • 2 jajka
  • 120 g kwaśnej śmietany
  • 60 ml soku z cytryny
  • 2 łyżki startej skórki cytrynowej
  • 300 g mąki pszennej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia

Lukier

  • 320 g cukru pudru
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 2 łyżki gorącej wody

Rozgrzej piekarnik do 160°C (piekłam z termoobiegiem, więc jeśli pieczecie bez, możecie trochę podwyższyć temperaturę do 180°C).

Przesiej mąkę i proszek do pieczenia.
W misce utrzyj masło, cukier, jajka, śmietanę, sok z cytryny i skórkę cytrynową.
Dodaj przesianą mąkę i proszek. Ucieraj aż masa będzie gładka.
Przelej masę do wysmarowanej masłem foremki i piecz 40-45 min (do suchego patyczka).
Po wyjęciu z piekarnika zostaw na 10 min, po tym czasie przełóż na kratkę i zdejmij foremkę. Zostaw do całkowitego ostygnięcia.

Lukier: Przesiej cukier puder do miseczki, dodaj sok z cytryny i wodę, wymieszaj aż powstanie gładka masa. Jeśli lukier ciężko się rozprowadza dodaj trochę więcej gorącej wody. Polej ciasto.

Magda’s Cauldron

I’ve moved. Only the English version. Dealing with two languages in one place is just too much. You can find me here.

Zdecydowałam wyodrębnić bloga po angielsku jako osobną stronę. Nie wiem czy nie skończy to się mimo wszystko zaniedbaniem, któregoś z blogów, ale zobaczymy 🙂 Tymczasem nowiutki blog znajdziecie tu.

Warsztaty fotograficzne dla blogerów

English version

Irlandia zdaje się dla mnie krainą mlekiem i miodem płynącą, jeśli chodzi o spotkania blogerów kulinarnych. W czasie, gdy tu mieszkam wzięłam udział w dwóch spotkaniach, gdy w Polsce nie udało mi się dotrzeć na żadne. Pisałam już Wam o wycieczce do restauracji Eastern Seaboard Bar & Grill, ale tamto spotkanie to był pikuś w porównaniu z piątkowym. Otóż w piątek Bord Bia (jest to organizacja, która promuje irlandzkie jedzenie na świecie i w Irlandii, działają naprawdę prężnie) zorganizowała świetne warsztaty.

W spotkaniu wzięło ok. 45 blogerów, jak możecie się domyśleć mimo wcześniejszego studiowania blogów i Twittera i tak zostałam przytłoczona nickami, prawdziwymi imionami, nazwami blogów, ale nie było źle, następnym razem powinnam kojarzyć jeszcze więcej twarzy. Dzięki delikatnej sugestii w zaproszeniu, praktycznie każdy przyniósł coś słodkiego. Wyobraźcie sobie to tylko, takie słodkie niebo. Na szczęście trochę osób wpadło na genialny pomysł, żeby zapakować swoje smakołyki w małe porcje, które można zabrać do domu. Mój weekend był bardzo słodki.

ciasteczka - spotkanie blogerów

Prelegenci i moje krótkie notatki

Donal Skehan – nazywany przez niektórych irlandzkim Jamie Oliverem. Jest autorem dwóch książek kucharskich oraz prowadzi program Kitchen Hero, z jego próbką możecie zapoznać się tutaj. Muszę przyznać, że na żywo jest o niebo zabawniejszy, z przyjemnością się go słucha. Donalowi, w krótkim czasie udało się opowiedzieć, o wszystkim o czym każdy bloger chcący robić lepsze zdjęcia powinien wiedzieć. Naprawdę nie wiem jak mu się udało opowiedzieć o tym wszystkim w tak krótkim czasie.

  • Gdy szukamy inspiracji na zdjęcia przeglądajmy książki kulinarne, magazyny, zerknijmy na tastespoting, czy polski odpowiednik wykrywacz smaku. Nie chodzi o kopiowanie, bardziej o znalezienie tego co nam się podoba, czy zwykłe zebranie pomysłów.
  • Jeśli regularnie robimy zdjęcia to warto zainwestować w lustrzankę. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że na rynku dostępne są lustrzanki w wersji ekonomicznej, kosztujące czasem mniej niż zwykły kompakt. Obiektyw, którego Donal używa 50mm/1.4 też możecie dostać w wersji trochę słabszej 50mm/1.8 (ten właśnie posiadam), dzięki takiemu zestawowi uzyskacie zdjęcia z tym pięknym rozmyciem tła.
  • Deski, miseczki, sztućce, które potrzebujecie do zdjęć – możecie znaleźć wszędzie, więc miejcie oczy dookoła głowy. Donal znalazł blat z desek podczas spaceru nad morzem.
  • Mając cyfrówkę róbcie zdjęcia w RAWach, to one zatrzymują maksimum informacji i jeśli kiedyś ktoś zechce wydrukować wasze zdjęcia, nie będziecie musieli odmówić z powodu, że macie zdjęcie tylko w kiepskiej jakości.
  • Wrzucając zdjęcia na bloga zastanówcie się jak będą się tam komponowały, może warto, żeby były tak szerokie jak szerokość waszego bloga? W końcu przecież się napracowaliście nad nimi. Zdjęcia potraw krok po kroku są świetnym pomysłem, szczególnie początkujący gotujący będą wam wdzięczni
  • Nie piszcie tylko i wyłącznie o tym co gotujecie, warto czasem zrobić relację z jakieś podróży czy spotkania.
  • Jeśli robicie zdjęcia w restauracji, bądźcie dyskretni, żeby nie popsuć sobie i towarzyszowi posiłku.

donal skehal at Irish Food Bloggers workshop

Sharon Hearne Smith pracuje jako stylistka jedzenia dla najlepszych, być może kojarzycie program Barefoot Contessa czy nazwisko Neven Maguire?

Sharon podzieliła się z nami zarówno trickami przydatnymi w warunkach domowych jak i paroma z profesjonalnego życia stylistki.

  • jeśli jesteście w studiu fotograficznym nigdy nie podjadajcie jedzenia, któremu były robione zdjęcia – mogą tam być płyn do mycia szyb, kamienie i inne rzeczy, o których czasem lepiej nie wiedzieć!
  • proces stylizacji zaczyna się już na etapie zakupów, dlatego jeśli kupujemy truskawki do przybrania to w sklepie wybieramy, te które są najładniejsze. 
  • być może nasze ciasto nie jest idealnie równe, dlatego warto zastanowić się jak chcemy zrobić zdjęcie. Być może wystarczy, żeby było idealne tylko z jednego konkretnego kąta.
  • Żeby uzyskać idealną pizzę czasem trzeba upiec osobno dwa rodzaje sera, salami, resztę pizzy. Poukładać wszystko tak jak nam pasuje i potem jeszcze delikatnie przypiec ser wielką suszarą. Prawda, że proste? Ale powiedzmy sobie szczerze to już wyższa szkoła jazdy.
Sharon Hearne-Smith at Irish Food Bloggers workshop

Jocasta Clarke and Sharon Hearne Smith  at Irish Food Bloggers workshopJocasta Clarke – wie o fotografii chyba wszystko. Ostatnio współpracowała przy zdjęciach dla Bord Bia, a także przy książce Donala, z resztą uzupełniała na bieżąco jego prezentację. Od razu widać, że jest zorientowana na cel. Mieliśmy piękny, słoneczny dzień i pierwsze co Jocasta nam pokazała było w jakim świetle nie należy robić światła, tj. ostrym wpadającym bezpośrednio przez okno. Jeśli nie możemy czekać na zmianę światła musimy je rozproszyć, np. wieszając prześcieradło, lub fachową folię/kalkę dyfuzyjną, albo przesuńmy się do cienia, gdzie światło będzie bardziej miękkie.

Na prawdę, żeby zrobić dobre zdjęcie wystarczy niewiele. Zacznijmy od obserwacji światła.

Jocasta Clarke at Irish Food Bloggers workshopKristin Jensen – prowadzi dwa blogi Dinner du Jour Edible Ireland. Poza tym zajmuje się edycją książek, obecnie głównie kulinarnych. Krótko i zwięźle opowiedziała jak powinien wyglądać dobrze napisany przepis. Zbiór jej uwag znajdziecie tutaj.  Kristin Jensen at Irish Food Bloggers workshopDamien Mulley – wprowadzał nas w tajniki SEO. Żeby wasze zdjęcie czy post był łatwo odnajdywalny w wyszukiwarce, wystarczy pamiętać, żeby dobrze opisać post (tytuł jest najistotniejszy) i zdjęcia (uzupełnijcie tag alt, to dzięki niemu wyszukiwarka wie, co jest na zdjęciu).

Dzięki Adamowi, który złożył wszystko w całość – lista uczestników i ich blogów, możecie znajdziecie nowego wartego śledzenia

Caroline Hennessy – Bibliocook
Lily Ramirez 
– A Mexican Cook in Ireland (Lily niedługo wydaje książkę)
Margaret O’Farrell 
– A Year in Redwood
Hester Casey 
– Alchemy in the Kitchen
Clare Kleinedler 
– An American in Ireland
Aoife Ryan
 – Babaduck
Suzanne Campbell 
– Basketcase
Paul Callaghan 
– The Sustainable Larder
Sarah Nicholson 
– Cake in the Country
Adam  Cook It Yourself Food Blog
Dorcas Barry – DorcasBarry.com
Andrew Carey – brak linka
Ernie Whalley – Food N Cork
Emily – From China Village
Sheila Kiely – Gimme the Recipe
Yvonne Carty – Hey Pesto
Jonathan Tonge – Jono & Jules Do Food
Rosanne Hewitt – Like Mam Used to Bake
Tracey Nolan – Mammy’s Kitchen
Catherine Hayes-Sparks – Mother of Invention
Lisa McGee – NenghGal
Nessa Robbins – Nessa’s Family Kitchen
Paula Ryan – Paula’s Sweet Treats
Joanna Schaffalitzky – Smorgasblog
Joanne Cronin – Stitch and Bear
Lilly Higgins – Stuff I Make, Bake and Love
Corrinna Hardgrave – pisze dla Tatler Food
Aoife Cox – The Daily Spud
Tara Walker – The Tasty Tart
Margaret Smith & Neil Danton – Live-and-cooking.umnumnum
Megan Young – Veggies and Me (śliczne zdjęcia)
Anne Marie Carroll – Warm & Snug & Fat
Caitriona – Wholesome Cook
Mona Wise – Wise Words

Irish food photography workshop

Ireland is like Wonderland for me, especially when it comes to food blogging. I have been to two bloggers meeting since I moved here and I didn’t attend any in Poland. I wrote about a trip to Eastern Seaboard Bar & Grill, but it a was very small meeting compared to this one. Last Friday Bord Bia (the organisation that promote Irish food in Ireland and worldwide) organised wonderful workshops.

There were about 45 food bloggers. You can imagine what a mess it was for me, I just started reading Irish food blogs, I couldn’t just come and say „I have been reading your blog for ages” rather „I found your blog yesterday, or maybe it was somebody else’s…”. You see, that’s not the best line to start conversation. But happily everybody was really nice and what was even nicer was that almost everybody brought some sweets, so you can imagine this lovely cookies’ heaven. Luckily, a few people had the brilliant idea of putting them into small packages.

cookies at Irish Food Bloggers workshop

The speakers and my notes

Donal Skehan – also known as Irish Jamie Oliverem. He published two books and runs the TV show Kitchen Hero. He is funny and full of energy. In short time, he managed to talk about all the basics about food photography that every blogger should know. 

  • Get inspired by cookbooks, food magazines, websites like tastespoting, or Polish equivalent wykrywacz smaku. It’s not about copying, more about finding out what you like.
  • If you take photos regularly buy DSLR camera. I have one and I can tell you can buy the economic version, which sometimes can be even cheaper than some point and shoot cameras. Donal is using 50mm/1.4 lens, while I have 50mm/1.8, this is one of the cheapest lenses you can get (and only a little bit darker than 1.4), but still takes beautiful photos with that gorgeous blur, and I just love it.
  • Props you need for photos you can find everywhere. Charity shops, grandma’s house or a beach, just be creative.
  • When you have a DSLR, take photos in RAW files as they keep all the information. If somebody asks you to print your photos, you won’t have a problem with resolution. JPG is good for the web, but not for printing.
  • When posting photos on your blog, think how they will look. Maybe they could be bigger? Maybe you could insert a photo of every step? I know it’s a pain, but users will appreciate.
  • Don’t post only recipes. Sometimes is good to tell a story about a trip or the food blogger meeting 😉
  • When you are taking photos in a restaurant, try to be discrete.

Donal Skehal at Irish Food Bloggers workshop

Sharon Hearne Smith is food stylist for the best, such as Neven Maguire or the TV show Barefoot Contessa.

Sharon shown us tricks for food bloggers, but also some for professionals.

  • Never eat food in the photo studio. They can put some strange stuff (like window cleaner, stones and other things you don’t want to know about) on food, so just don’t, OK?
  • The stylisation process starts at the moment of shopping. So always pick the best looking strawberries if you plan to decorate a cake.
  • If our food isn’t perfect, don’t worry, check if there is a part of it that is perfect. The camera doesn’t see everything, so you can cheat, showing only the part that is nice.
  • Taking the best photo of perfect pizza can be harder than you expected. Sometimes you need to bake separately two kinds of cheese, salami and the rest of pizza. Then put it all together the way you like it and make this lovely brown dots on a cheese using a tool looking like a big hair dryer. But that’s only for pros.
Sharon Hearne-Smith at Irish Food Bloggers workshopSharon Hearne-Smith and Jocasta Clarke at Irish Food Bloggers workshopJocasta Clarke – from Dada Studios. She was making in-depth remarks when Donal was speaking. The first thing she did was showing us what kind of light isn’t good for your photos. It was beautiful sunny day, but the straight light is a killer. You need to defuse light using defuser foil or just a white bed sheet. Light will be much softer.

Jocasta Clarke at Irish Food Bloggers workshopKristin Jensen – writes two blogs Dinner du Jour and Edible Ireland. She is also editor. She told us very briefly about how to write good recipes. You can find her tips here.  Kristin Jensen at Irish Food Bloggers workshopDamien Mulley – told us about SEO. If you want your posts and photos to be easily found in google search try to make up a descriptive title and alt tags for images. It helps a lot.

The list of blogger who attended the meeting (thank you Adam for putting it all together)

Caroline Hennessy – Bibliocook
Lily Ramirez 
– A Mexican Cook in Ireland 
Margaret O’Farrell 
– A Year in Redwood
Hester Casey 
– Alchemy in the Kitchen
Clare Kleinedler 
– An American in Ireland
Aoife Ryan
 – Babaduck
Suzanne Campbell 
– Basketcase
Paul Callaghan 
– The Sustainable Larder
Sarah Nicholson 
– Cake in the Country
Adam  Cook It Yourself Food Blog
Dorcas Barry – DorcasBarry.com
Andrew Carey – no link
Ernie Whalley – Food N Cork
Emily – From China Village
Sheila Kiely – Gimme the Recipe
Yvonne Carty – Hey Pesto
Jonathan Tonge – Jono & Jules Do Food
Rosanne Hewitt – Like Mam Used to Bake
Tracey Nolan – Mammy’s Kitchen
Catherine Hayes-Sparks – Mother of Invention
Lisa McGee – NenghGal
Nessa Robbins – Nessa’s Family Kitchen
Paula Ryan – Paula’s Sweet Treats
Joanna Schaffalitzky – Smorgasblog
Joanne Cronin – Stitch and Bear
Lilly Higgins – Stuff I Make, Bake and Love
Corrinna Hardgrave – Tatler Food writer
Aoife Cox – The Daily Spud
Tara Walker – The Tasty Tart
Margaret Smith & Neil Danton – Live-and-cooking.umnumnum
Megan Young – Veggies and Me (beautiful photos)
Anne Marie Carroll – Warm & Snug & Fat
Caitriona – Wholesome Cook
Mona Wise – Wise Words